środa, 3 kwietnia 2013

Prolog


Mała Alyson siedziała grzecznie na szpitalnym krzesełku. Oczka koloru szafiru błyszczały od łez. Pomimo tak wielkiego wyczerpania pięciolatka nie zasypiała.

Obok niej siedziała jej opiekunka. Oczy miała zamknięte, a na jej starej twarzy malował się spokój. Spała, jakby nic się nie stało.

Dziewczynka wiedziała, że jej matka nie przeżyje. Wpatrywała się w w ielki, świecący się napis "SALA OPERACYJAN". Zeskoczyła z krzesełka i zdjęła swój czerwony płaszczyk i berecik. W szpitalu było ciepło, a ta zgrzała się od kilku godzin siedzenia w kurtce.
Pukiel włosów wypadł z jej koka. Kiedy się na nią patrzyło myślano, że to anioł, bo miała jaśniutkie, prawie białe włoski. Zdjęła gumkę z głowy i puściła je luźno.

Usłyszała szuranie zza drzwi. Szturchnęła swoją towarzyszkę, a ta ocknęła się. Wstała i podeszła do lekarza, który odciągnął ją na bok. Rozmawiali chwilę szeptem, co chwilę spoglądając na dziewczynkę. Kobieta kiwnęła głową i złapała białowłosą za rękę.

-Chodź, maluszku – powiedziała. –Musimy cię spakować, bo zamieszkasz w miejscu, gdzie poznasz mnóstwo przyjaciół.

Alyson już wiedziała, że matka nie żyje, a ona odtąd będzie w Domu Dziecka.



_____________
Krótki, ale mam nadzięję, że się spodoba :)

1 komentarz:

  1. 1. Masz tam "sala operacyjan"
    2. biały tekst jest na białym polu... nie wiem, moze mam cos ze wzrokiem ale... ja nie widze xd
    :):):):):):):):):):):) czekam na next xd

    OdpowiedzUsuń